Rozdzial 3
Annabeth
Percy’ego
zaatakowała hydra. Ja nie mam swojego sztyletu. Percy wyciągnął miecz i
wrzasnął:
- Annabeth! Uciekaj!
- Nie zostawię cię
tu!
Hydra zaatakowała.
Percy odskoczył i odciął trzy łby potworowi za jednym razem. Na miejscu
odciętych głów prawie natychmiast pojawiły się nowe. Chłopak zaklął. Nawet jak
na hydrę, potwór był wyjątkowo duży. Jego nogi sięgały Percy’emu do szyi.
Szybko
przypomniałam sobie jak pokonać stworzenie z Tartaru. Ogień. Potrzebuję ognia.
Co mogło by się przydać? Raczej nie zapałki. Wątpię, bym znalazła miotacz
ognia. Chyba, że taki prowizoryczny.
Miałam już plan.
Paczkę od Hermesa zostawiłam na chodniku. Później po nią wrócę. Podbiegłam do
pewnej kobiety. Tłum ludzi stał na placu i przyglądał się walce Percy’ego z
dzieckiem Tyfona i Echidny. Ciekawe, co widzieli? Nie miałam czasu się nad tym
zastanawiać. Percy potrzebował pomocy. Wyrwałam kobiecie torebkę i popędziłam z
powrotem do swojego chłopaka. Moja ofiara nawet mnie nie goniła. Zatrzymałam się
kilka metrów przed potworem w celu przeszukania torebki. Na szczęście znalazłam
to, czego potrzebowałam. Mianowicie zapalniczkę i dezodorant.
Spojrzałam na
walkę. Percy nieźle sobie radził, ale niedługo opadnie z sił. Hydra była
ogromna, więc i powolna. Idealnie.
- Percy! –
krzyknęłam. – Wejdź pod jej ciało!
Przez małą chwilę
miał zaskoczoną minę, ale po chwili zrozumiał. Poodcinał parę głów zanim
zaczęły zionąć ogniem i wskoczył hydrze pod brzuch. Nie widziałam, co tam robi,
ale poskutkowało. Już po chwili hydra zwaliła się na ziemię. Percy wyskoczył
spod niej i poodcinał jej nogi. Mimo braku kończyn, stworzenie nadal było
bardzo niebezpieczne. Miało około dwudziestu głów i ziało ogniem. Poradziłam
Percy’emu by je jej poodcinał. Podczas gdy on walczył z głowami, ja
przygotowałam do użycia mój prowizoryczny miotacz ognia. Podeszłam bliżej
potwora.
Percy walczył jak
demon. Błyskawicznie odcinał głowy potworowi. Ten nawet nie zdążył zareagować,
a tu nagle: CIACH! Głowy nie ma. Emanowała od niego taka waleczność i pewność
siebie. Taka jego strona ujawniała się tylko podczas walki. Wyglądał tak
cudownie.
Otrząsnęłam się z
tych rozmyślań. Teraz trzeba pokonać hydrę. Wyciągnęłam zapalniczkę przed siebie,
na całą długość ramienia. Następnie przyłożyłam dezodorant jakieś pięć
centymetrów od zapalniczki. Mój plan był ryzykowny,żeby nie powiedzieć wariacki.
Ale nie miałam innego wyjścia.
Nacisnęłam
przycisk dezodorantu i zapaliłam zapalniczkę. Buchnął ogień. Blask płomieni
mnie oślepił. Bił od nich taki żar, że myślałam, że się stopię. Po chwili
odzyskałam wzrok. Strumień ognia był jednostajny. Obeszłam całą hydrę. Po
chwili została z niej kupka popiołu. Dezodorant się skończył. Zgasiłam
zapalniczkę. Spojrzałam na swoje ciało. Nic mi się nie stało. Bogom niech będą
dzięki. Podbiegł do mnie Percy.
- Annabeth! Nic ci
nie jest? To było wspaniałe! – powiedział, po czym ją przytulił.
Ścisnęłam go
mocno. Tyson byłby dumny z takiego uścisku. Percy jęknął i skrzywił się z bólu.
Odsunęłam się od niego. Chyba nie przytuliłam go tak mocno? Wtedy spojrzałam na
jego klatkę piersiową. W jego koszulce była dziura. Na jego skórze było wielka
rana. Od obojczyka do końca żeber. Nie była głęboka, ale miała paskudną barwę.
Rany chyba nie powinny być żółte, prawda?
Zrozumiałam. Żółć
hydry. Zabójcza.. O bogowie... Ale raczej nie było jej dużo, skoro Percy jeszcze
żył.
Ale
wkrótce
dotrze
do krwi. A potem do serca, a wtedy... Nie, nie mogę tak myśleć. Musi być jakiś
sposób.
Nie zdążyłam mu
nic powiedzieć, bo wtedy pod nami zawalił się chodnik. Zdążyłam pochwycić
paczkę od Hermesa i zapadliśmy się pod ziemię. Wpadliśmy do jakiegoś tunelu,
który wyglądał jakby był z lochu zamku ze średniowiecza. Sklepienie nad nami się
zamknęło. W ścianach błysnęły pochodnie. Nie zdążyłam się rozejrzeć, bo Percy
krzyknął przeraźliwie z bólu i padł na kolana.
O bogowie dwaj next bo nie wyrabia gratuluje czytelników bo sama dopiero zaczynam i mam trzech będę ty wpadać często nie zawsze komentować. Ale czytać . Życzę weny i czytelników paaaa
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za komentarz :3 Rozdział czwarty postaram się dodać dzisiaj wieczorem.
OdpowiedzUsuńZ chęcią zajrzę na twój blog. I nie martw się czytelników z czasem przybędzie :)
Również życzę weny i czytelników.